NewYorkPolonia >> Article
S贸l 艣w. Agaty i s贸l Ziemi Wo艂y艅skiej

Posted on: February 4, 2014

„[...] W swoich wspomnieniach z pracy na Wo艂yniu kr贸tko opisa艂 owo tragiczne wydarzenie: „W jakim艣 dniu po Bo偶ym Ciele ujrzeli艣my nad Dermank膮 艂un臋. Nieliczni, kt贸rym uda艂o si臋 uj艣膰, opowiadali: we wiosce zjawi艂 si臋 oddzia艂 z czerwonymi kokardami. Kaza艂 ludziom i艣膰 do pracy i obiecali broni膰 przed Bander膮. Potem pomordowali spokojnie pracuj膮cych w polu. Wiosk臋 i plebani臋 spalili, a ko艣ci贸艂 rozebrali i znale藕li wszystkie schowane rzeczy. By艂a to po Karasinie i Bystrzycy trzecia moja stracona plac贸wka. Ile ich jeszcze przede mn膮? Teraz okaza艂o si臋 opatrzno艣ciowym, 偶e艣my odnowili ko艣ci贸艂 w Horodnicy. Zacz臋li si臋 w nim gromadzi膰 obok wiernych miejscowych tak偶e niedobitki z podpalonych wiosek". Nied艂ugo jednak mogli si臋 Polacy czu膰 bezpieczni w Horodnicy, gdy偶 i tam zacz臋艂y dzia膰 si臋 okropno艣ci. Wsz臋dzie palono domostwa i mordowano „Lachiw". O. Serafin wraz z grup膮 swoich wiernych opu艣ci艂 Horodnic臋 i pow臋drowa艂 dalej na wsch贸d za dawny kordon graniczny. [..] O. Hieronim Warachim, Aposto艂 Ko艣cio艂a Milczenia O. Serafin Kaszuba.


S贸L 艢W. AGATY I S贸L ZIEMI WO艁Y艅SKIEJ
Ju偶 w najbli偶sz膮 艣rod臋 05 lutego Ko艣ci贸艂 obchodzi wspomnienie 艣w. Agaty, panny i m臋czennicy. W polskiej tradycji ludowej w tym dniu 艣wi臋ci si臋 s贸l, chleb i wod臋, ale przede wszystkim s贸l 艣w. Agaty, kt贸ra ma chroni膰 ludzkie dusze i cia艂a przed wszelkim upadkiem i zepsuciem moralnym. W dawnych wiekach istnia艂o tak偶e przekonanie, 偶e akcesoria te, a zw艂aszcza s贸l, wrzucone do ognia t艂umi膮 go i powoduj膮, 偶e przestaje si臋 rozprzestrzenia膰. Wspomnienie o tym, niegdy艣 powszechnym, zwyczaju zachowa艂o si臋 mi臋dzy innymi w ludowych przys艂owiach: „Gdzie 艣wi臋ta Agata, Bezpieczna tam chata.”, czy te偶 inne: „S贸l 艣wi臋tej Agaty, Strze偶e od ognia chaty.”.
Tradycja m贸wi, 偶e pochodzi艂a z miasta Katania na Sycylii, ze znamienitego rodu rzymskiego, i odznacza艂a si臋 nieprzeci臋tn膮 urod膮. 呕y艂a prawdopodobnie w latach 235-251, za panowania cesarza Decjusza (249-251), kiedy to mia艂y miejsce jedne z najbardziej krwawych w historii rzymskiego imperium prze艣ladowania chrze艣cijan. O jej 偶yciu i m臋cze艅stwie opowiadaj膮 liczne apokryfy i hagiograficzne legendy, znane na naszym kontynencie ju偶 od wczesnego 艣redniowiecza - 艣w. Agata po przyj臋ciu wiary chrze艣cija艅skiej z艂o偶y艂a 艣lub czysto艣ci i dlatego odrzuci艂a r臋k臋 prefekta Katanii Kwincjusza - kt贸ry mszcz膮c osobist膮 zniewag臋 - kaza艂 j膮, jako chrze艣cijank臋, uwi臋zi膰. Kiedy nie pomog艂y przekonywania i gro藕by, znalaz艂a si臋 z jego rozkazu w domu rozpusty, gdzie w cudowny spos贸b zachowa艂a dziewictwo. W ko艅cu po okrutnych torturach spalono j膮 na roz偶arzonych w臋glach. W ikonografii przedstawiano 艣w. Agat臋 z kleszczami, kt贸rymi j膮 szarpano, odci臋tymi podczas m臋cze艅stwa piersiami z艂o偶onymi na misie oraz z p艂on膮c膮 艣wiec膮 w r臋ku - symbolem Chrystusa.
Doczesne szcz膮tki 艢wi臋tej spoczywaj膮 w Katanii, kt贸re to miasto, jak chce tradycja, dzi臋ki jej or臋downictwu ocala艂o w czasie wybuchu Etny. Gdy obudzi艂 si臋 gro藕ny wulkan gro偶膮c zniszczeniem ca艂ej okolicy, jak pisze w 呕ywotach 艢wi臋tych ksi膮dz Piotr Skarga „[...], a kamienie wielkie jako kule ogniste wypada艂y, na ulice wysz艂a procesja nios膮c welon wydobyty z grobu 艣w. Agaty, i wtedy potok wulkanicznej lawy zatrzyma艂 si臋 przed murami miasta.”. Od tej pory w Katanii co roku w dniu swojej patronki mieszka艅cy uczestnicz膮 w uroczystej procesji, podczas kt贸rej ulicami miasta obwo偶ony jest relikwiarz 艢wi臋tej. Od wiek贸w czczono j膮 te偶 jako patronk臋 zawod贸w maj膮cych kontakt z ogniem: giser贸w, kominiarzy, ludwisarzy, odlewnik贸w, a tak偶e jako or臋downiczk臋 w chorobach piersi i opiekunk臋 karmi膮cych matek. Uwa偶ano j膮 r贸wnie偶 za wspomo偶ycielk臋 w czasie po偶ar贸w, zw艂aszcza spowodowanych przez uderzenie pioruna.
Tytu艂em 艣wiadectwa powiem, 偶e od wielu ju偶 lat, ka偶dego roku, wcze艣niej na ojczystej, a teraz i na szkockiej ziemi, biegn臋 z pakunkiem soli do ko艣cio艂a i prosz臋 uprzejmi臋 kap艂ana, w艂a艣nie o b艂ogos艂awie艅stwo soli 艣w. Agaty. Czyni臋 to zwykle ju偶 po mszy 艣wi臋tej, a mam tej soli zwykle tyle, 偶e wystarcza mi spokojnie na ca艂y rok, a jeszcze hojnie mog臋 si臋 podzieli膰 z innymi. Tu w Glasgow obrz臋d ten jest zwyczajnie nieznany i zwykle budzi zdziwienie, ale to wcale mi nie przeszkadza, gdy w kilka minut p贸藕niej wracam do domu ob艂adowany sol膮 艣w. Agaty. Jestem wtedy taki szcz臋艣liwy, a przy tym dumny z siebie, jak kr贸lewski paw.

APOSTO艁 KO艢CIO艁A MILCZENIA
Kiedy w czerwcu 1941 roku rozpocz臋艂a si臋 wojna Niemiec ze Zwi膮zkiem Radzieckim, a wojska III Rzeszy zaj臋艂y Wo艂y艅, dla polskiej ludno艣ci na Wo艂yniu nasta艂y szczeg贸lnie ci臋偶kie czasy. Konflikt polsko-ukrai艅ski wybuch艂 ze wzmo偶on膮 si艂膮. Nacjonalizm doprowadzi艂 do barbarzy艅skich mord贸w i palenia wsi. W艂a艣nie Karasin, w kt贸rym przed kilkoma miesi膮cami osiad艂 o. Serafin Kaszuba, w sierpniu 1941 roku pad艂 ofiar膮 niewyobra偶alnego okrucie艅stwa. Od Karasina rozpocz臋艂y si臋 krwawe „czerwone noce" nad Wo艂yniem. Z r贸偶nym nat臋偶eniem, a偶 do wiosny 1944 roku, p艂on臋艂y na Wo艂yniu polskie chaty, przelewa艂a si臋 niewinna krew. Z powierzchni ziemi znik艂o wiele polskich wsi, wygin臋艂y zupe艂nie niekt贸re rodziny. Nad 偶yj膮cymi zawis艂a gro藕ba barbarzy艅stwa, rozpocz臋艂a si臋 bieda. T臋 ci臋偶k膮 dol臋 spo艂ecze艅stwa dzieli艂 m艂ody kap艂an-zakonnik o. Serafin.
Po spaleniu Karasina, wraz z ocala艂膮 resztk膮 parafian, schroni艂 si臋 we wsi Bystrzyca, gdzie urz膮dzi艂 kaplic臋. W par臋 miesi臋cy potem, gdy Bystrzyca zosta艂a spalona, pow臋drowa艂 dalej. Osiad艂 w pozbawionej kap艂ana parafii Dermanka. Czysto polska, dobrze zorganizowana wie艣, cieszy艂a si臋 chwilowym spokojem. O. Serafin rozwin膮艂 o偶ywion膮 dzia艂alno艣膰 duszpastersk膮 i katechetyczn膮. Szybko wi臋c zyska艂 szacunek oraz powa偶anie w艣r贸d wiernych, kt贸rych budowa艂 swoj膮 pobo偶no艣ci膮 i gorliwo艣ci膮 kap艂a艅sk膮. Maj膮c mocne oparcie w艣r贸d miejscowej ludno艣ci, przy wsp贸艂pracy z wiernymi, organizowa艂 duszpasterskie wyjazdy poza polsk膮 granic臋 z 1939 roku. Odwiedza艂 polskie, katolickie rodziny, kt贸re od czasu rewolucji pozbawione by艂y duszpasterskiej opieki. Dzi臋ki jego staraniom odzyskano i odnowiono w miejscowo艣ci Horodnica ko艣ci贸艂, kt贸ry sta艂 si臋 mocnym o艣rodkiem 偶ycia religijnego dla wielu Polak贸w z najdalszych nawet okolic. Tam odbudowywa艂 偶ycie religijne rodak贸w, odprawiaj膮c Msze 艣w. i udzielaj膮c sakrament贸w. Praca by艂a trudna i niebezpieczna, gdy偶 krwawe hordy, coraz cz臋艣ciej zapuszcza艂y swoje 偶膮dne krwi zagony na polskie wsie i osiedla. Opatrzno艣膰 Bo偶a czuwa艂a jednak nad o. Serafinem. Wielokrotnie, dos艂ownie w cudowny spos贸b, uchodzi艂 z raje barbarzy艅c贸w, prze偶ywaj膮c wraz z um臋czonymi rodakami wo艂y艅skie „czerwone noce". W czerwcu 1943 roku, podst臋pnie napadaj膮c, spalono Dermank臋, a ludno艣膰 niemal zupe艂nie wyci臋to w pie艅. O. Serafin kolejny raz uszed艂 szcz臋艣liwie z 偶yciem, gdy偶 w dniu napadu przebywa艂 w Horodnicy. W swoich wspomnieniach z pracy na Wo艂yniu kr贸tko opisa艂 owo tragiczne wydarzenie:
„W jakim艣 dniu po Bo偶ym Ciele ujrzeli艣my nad Dermank膮 艂un臋. Nieliczni, kt贸rym uda艂o si臋 uj艣膰, opowiadali: we wiosce zjawi艂 si臋 oddzia艂 z czerwonymi kokardami. Kaza艂 ludziom i艣膰 do pracy i obiecali broni膰 przed Bander膮. Potem pomordowali spokojnie pracuj膮cych w polu. Wiosk臋 i plebani臋 spalili, a ko艣ci贸艂 rozebrali i znale藕li wszystkie schowane rzeczy. By艂a to po Karasinie i Bystrzycy trzecia moja stracona plac贸wka. Ile ich jeszcze przede mn膮? Teraz okaza艂o si臋 opatrzno艣ciowym, 偶e艣my odnowili ko艣ci贸艂 w Horodnicy. Zacz臋li si臋 w nim gromadzi膰 obok wiernych miejscowych tak偶e niedobitki z podpalonych wiosek".
Nied艂ugo jednak mogli si臋 Polacy czu膰 bezpieczni w Horodnicy, gdy偶 i tam zacz臋艂y dzia膰 si臋 okropno艣ci. Wsz臋dzie palono domostwa i mordowano „Lachiw". O. Serafin wraz z grup膮 swoich wiernych opu艣ci艂 Horodnic臋 i pow臋drowa艂 dalej na wsch贸d za dawny kordon graniczny. Osiad艂 ko艂o miasteczka Emilczyn we wsi Medwedowo, gdzie znajdowa艂o si臋 du偶e skupisko Polak贸w. Z otwartymi ramionami i sercami przyj臋li chroni膮cych si臋 u nich rodak贸w.
Wkr贸tce ku wielkiej rado艣ci wiernych, szczeg贸lnie tych, kt贸rzy od lat nie widzieli, jak wygl膮da prawdziwy ko艣ci贸艂. Msza 艣wi臋ta i nabo偶e艅stwo, w sali szkolnej urz膮dzono kaplic臋 z o艂tarzem i ambon膮. Tam - jak wspomina o. Serafin - „chrzty, 艣luby, katechizacja dzieci, wszystko to wype艂nia艂o czas bez reszty, zw艂aszcza, 偶e zacz臋li艣my odwiedza膰 s膮siednie i dalsze wioski: Zaprud臋, Balark臋, Niepoznanicze, Siergiej贸w. Wsz臋dzie budzi艂o si臋 偶ycie. Odprawia艂o si臋 nabo偶e艅stwo, potem odwiedza艂o chorych, 艣wi臋ci艂o domy. Tak przeszed艂 sierpie艅 i wrzesie艅 1943 roku".
Dla Polak贸w, chroni膮cych si臋 przed niebezpiecze艅stwem gro偶膮cym ze strony band, o. Serafin Kaszuba sta艂 si臋 aposto艂em i duchowym opiekunem. Dzi臋ki jego obecno艣ci i pracy kap艂a艅skiej o偶ywi艂a si臋 wiara i religijno艣膰, a r贸wnocze艣nie pog艂臋bi艂a si臋 wi臋藕 narodowa rodak贸w, oddzielonych od siebie granic膮 ustalon膮 po wojnie polsko-radzieckiej w 1921 roku. Wkr贸tce jednak, pod naporem sta艂ego zagro偶enia 偶ycia ze strony UPA, o. Serafin musia艂 si臋 wraz z wiernymi schroni膰 w bardziej bezpieczne miejsce. Tym razem zaw臋drowa艂 do wsi Stara Huta, w pobli偶u kt贸rej znajdowa艂 si臋 silny ob贸z Armii Krajowej. Pod opiek膮 partyzant贸w Polacy czuli si臋 bezpieczni.
Jednak zim膮 1943 roku Armia Krajowa zlikwidowa艂a sw贸j ob贸z. Jej odej艣cie by艂o gorzkim prze偶yciem dla osamotnionej ludno艣ci. Zdaniem o. Serafina we wsi Stara Huta zgromadzi艂o si臋 oko艂o 8000 Polak贸w z r贸偶nych rozbitych w okolicy parafii. W tej masie um臋czonej ludno艣ci, mieszkaj膮cej w ziemiankach, pozbawionej 艣rodk贸w higienicznych oraz 偶ywno艣ci zacz臋艂a si臋 szerzy膰 epidemia tyfusu, na kt贸ry zachorowa艂 r贸wnie偶 o. Serafin. Na szcz臋艣cie Opatrzno艣膰 zachowa艂a go przy 偶yciu dla pos艂ugi wiernym. Zdaniem tych, kt贸rzy zdo艂ali prze偶y膰 te niezwykle ci臋偶kie chwile, o. Kaszuba „by艂 to ksi膮dz-aposto艂 z po艣wi臋ceniem. On zosta艂 tam, bo m贸wi艂: 偶al mi tych ludzi". Istotnie, dla nieludzko masakrowanej katolickiej ludno艣ci jedynym pocieszycielem i opiekunem pozosta艂 o. Serafin. By艂a to heroiczna ofiara poniesiona przez niego z mi艂o艣ci ku ludziom, a p艂yn膮ca z ukochania Boga, kt贸ry obdarzy艂 go charyzmatem kap艂a艅skiego serca.
Wczesn膮 wiosn膮 1945 roku, kiedy walec wojenny przesun膮艂 si臋 na zach贸d, rozpocz臋艂o si臋 przesiedlenie polskiej ludno艣ci z wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Do biedy i n臋dzy, jak膮 przynios艂a wojna, dosz艂o brutalne wydziedziczenie, kt贸re - jak na ironi臋 - nazwano „repatriacj膮". W rzeczywisto艣ci by艂a to ekspatriacja – nieub艂agalne wykorzenienie Polski z tamtych teren贸w. Um臋czona wojn膮, zdziesi膮tkowana przez nacjonalist贸w ludno艣膰 Kres贸w Wschodnich musia艂a opuszcza膰 swoj膮 ojcowizn臋, kt贸r膮 od licznych pokole艅 zamieszkiwa艂a. W wi臋kszo艣ci byli to starcy, kobiety i dzieci, gdy偶 m臋偶czy藕ni, albo zgin臋li w obronie swych rodzin, albo wcze艣niej zostali aresztowani i wywiezieni na Sybir lub te偶 z wkroczeniem Armii Czerwonej zabrani do wojska. Nie wszyscy jednak chcieli wyje偶d偶a膰. Wiele rozbitych rodzin postanowi艂o pozosta膰 w oczekiwaniu na po艂膮czenie si臋 ze swoimi rozproszonymi w czasie wojny i z przywi膮zania do ziemi rodzinnej. Obawiano si臋 jednak o nowe niewiadome jutro. O. Serafin - duchowo zwi膮zany ze swoimi wiernymi - znalaz艂 si臋 w wielkiej rozterce. Wyjecha膰 na zach贸d, czy pozosta膰 z tymi, kt贸rzy wyjecha膰 nie chcieli lub nie mogli? Ziemie wschodnie opu艣ci艂o duchowie艅stwo, wsp贸艂bracia zakonni (z klasztor贸w w Ostrogu, Olesku, Drohobyczu, Kutkorzu i Lwowie). Wyjecha艂 jego ojciec z dwoma c贸rkami i wnukami. Wszyscy doradzali, prosili, nalegali nawet, by i on ratowa艂 si臋, korzystaj膮c z prawa „repatriacji". Postanowi艂 jednak pozosta膰. Decyzja ta by艂a z jego strony now膮 heroiczn膮 ofiar膮, kt贸ra zdumia艂a odje偶d偶aj膮cych.
Jeden ze 艣wiadk贸w owych dni tak wspomina: „Transporty ju偶 odchodzi艂y jedne za drugim. Do g艂owy nam nie przysz艂o, 偶e o. Kaszuba z nami nie wyjedzie. On ju偶 przy pierwszym transporcie powiedzia艂, ze cho膰by tu dw贸ch Polak贸w zosta艂o, to ja b臋d臋 trzeci z nimi. On si臋 po艣wi臋ci艂 dla tych ludzi, dla Polak贸w. Nie chcia艂 ich zostawi膰. To by艂y tak ci臋偶kie czasy. Tam w dalszym ci膮gu grozi艂o niebezpiecze艅stwo utraty 偶ycia. To mo偶na zaliczy膰 do szale艅stwa Bo偶ego tam pozosta膰. To by艂o prawdziwe skazanie siebie na ofiar臋. Takie by艂o nasze przekonanie, i On w takich strasznych warunkach tam pozosta艂. To wszystko co艣my mogli tam znie艣膰 i prze偶y膰, zawdzi臋czamy tej jego postawie".
Pozosta艂, by by膰 duszpasterzem dla tych Polak贸w, kt贸rzy nie opu艣cili swej ojczystej ziemi. Rozpocz膮艂 nowy etap swej ofiary. Powoli na spalonej ziemi zaczyna艂o si臋 budzi膰 nowe 偶ycie. Polacy, kt贸rzy nie opu艣cili Wo艂ynia, osiedlali si臋 razem po kilka rodzin w miasteczkach, gdzie by艂o stosunkowo bezpiecznie. O. Serafin osiad艂 w mie艣cie R贸wne, gdzie pozosta艂o do艣膰 du偶o Polak贸w. Przy opuszczonych ko艣cio艂ach powstawa艂y samorzutnie komitety, kt贸re troszczy艂y si臋 o mienie ko艣cielne i zabiega艂y, by przynajmniej od czasu do czasu przyje偶d偶a艂 do nich kap艂an, odprawia艂 Msz臋 艣wi臋t膮 i udziela艂 sakrament贸w. Tym kap艂anem by艂 w艂a艣nie o. Kaszuba. Doje偶d偶a艂 wi臋c do 艁ucka, Zdo艂bunowa, Dubna, Sarn, Ostroga, Korca, a tak偶e wi臋kszych skupisk Polak贸w w niekt贸rych wioskach, nawet poza dawn膮 granic膮 Polski, gdzie nadal mieszka艂o wielu katolik贸w. Oczywi艣cie w wi臋kszo艣ci byli to Polacy 艣wiadomi swej narodowo艣ci i przynale偶no艣ci do Rzymsko-Katolickiego Ko艣cio艂a. Duszpasterska praca o. Kaszuby na tak rozleg艂ym i zniszczonym obszarze nie by艂a 艂atwa. Niemal nieustanne podr贸偶e oraz przebywanie w terenie wyczerpywa艂y si艂y i nadwer臋偶a艂y niet臋gie przecie偶 zdrowie. O. Serafin nie oszcz臋dza艂 siebie i nie szuka艂 wygody. By艂 stale do us艂ug wiernych, kt贸rzy z ut臋sknieniem oczekiwali przybycia duszpasterza. Zapobiegliwie organizowa艂 komitety przyko艣cielne, zach臋ca艂 wiernych do trwania w wierze i polskich tradycjach, roztacza艂 opiek臋 nad dzie膰mi i m艂odzie偶膮 pozbawion膮 polskich szk贸艂 i patriotycznego wychowania. Wsp贸lne spotkania Polak贸w z kap艂anem - nie tylko podczas nabo偶e艅stwa - krzepi艂y ich ducha, umacnia艂y w wierze i narodowych przekonaniach.
Przesz艂o dziesi臋膰 lat, ze zmiennymi kolejami losu, trwa艂a ta 偶mudna praca. Z roku na rok narasta艂y nowe trudno艣ci. Gro偶ono lub wprost karano cz艂onk贸w komitet贸w ko艣cielnych, nak艂adano coraz to nowe podatki, a przede wszystkim pilnie 艣ledzono o偶ywion膮 dzia艂alno艣膰 duszpastersk膮 o. Kaszuby. Czynnikom urz臋dowym nie podoba艂a si臋 osoba tego kap艂ana, kt贸ry niestrudzenie pracowa艂 nad podtrzymaniem wiary i polskiego ducha. Chciano za wszelk膮 cen臋 pozby膰 si臋 tego duchowego przyw贸dcy Polak贸w. Zacz臋to rozg艂asza膰 w prasie oszczercze artyku艂y przeciwko o. Serafinowi. Pos艂u偶ono si臋 najbardziej niskimi chwytami pomawiaj膮c go o niemoralne 偶ycie i nadu偶ywanie alkoholu, o oszukiwanie 艂atwowiernych ludzi i wy艂udzanie od nich pieni臋dzy. Nikt z wiernych w to nie wierzy艂, gdy偶 wszyscy dobrze znali swego ukochanego duszpasterza i zdawali sobie spraw臋 z intencji autor贸w og艂aszanych artyku艂贸w. Dla miejscowych w艂adz administracyjno-politycznych takie artyku艂y w prasie by艂y potrzebne jako „dowody" przeciwko niewygodnemu kap艂anowi. Urz臋dnik do spraw wyzna艅 w R贸wnem 13 kwietnia 1956 roku wezwa艂 do siebie o. Serafina Kaszub臋 na rozmow臋. Powt贸rzy艂 mu og艂oszone w prasie zarzuty, a nast臋pnie o艣wiadczy艂, 偶e zostaje pozbawiony wszystkich praw kap艂a艅skich. Wkr贸tce po tym pozamykano ko艣cio艂y w R贸wnem i w miejscowo艣ciach, do kt贸rych doje偶d偶a艂. Dla Polak贸w og艂oszono dodatkow膮 „repatriacj臋". Wywierano r贸wnie偶 nacisk na o. Serafina, by wyjecha艂 do Polski; kuszono go udogodnieniami, byle tylko zechcia艂 usun膮膰 si臋 z tamtego terenu. W tej ponownie trudnej sytuacji - w przekonaniu, 偶e ten utrudzony kap艂an zas艂u偶y艂 ju偶 na odpoczynek w kraju - prosili go siostra i ojciec, radzili prze艂o偶eni, by powr贸ci艂 do Polski. Jednak ponad wszystkie te pro艣by i perswazje wa偶niejsze dla艅 by艂o niesienie kap艂a艅skiej pos艂ugi opuszczonym rodakom. Pozosta艂 z nimi. By艂a to ju偶 trzecia heroiczna ofiara dla chwa艂y Bo偶ej i duchowego po偶ytku wiernych pozbawionych wszelkiej opieki duszpasterskiej. [O. Hieronim Warachim, Aposto艂 Ko艣cio艂a Milczenia O. Serafin Kaszuba, Bia艂y Dunajec – Ostr贸g 2000 r., s. 62-68]

S贸L ZIEMI CZARNEJ
Jest moim, naszym, wreszcie ojczyzny naszej 艣wi臋tym obowi膮zkiem, zadba膰 nie tylko o godne upami臋tnienie miejsc, w kt贸rych spoczywaj膮 niewinnie pomordowani, pro艣ci, ubodzy ludzie na Wo艂yniu i na Kresach. Obowi膮zkiem nas wszystkich jest 偶ywa pami臋膰 o Tych M臋cz臋nnikach Ko艣cio艂a Domowego, Tym kt贸rzy z mi艂o艣ci do Rzeczypospolitej Polskiej, do ojczystych, rodzinnych zagr贸d, do polskiej rozmodlonej rodziny, oddali swoje 偶ycie. Szli ufnie w niedzielny ranek 11 lipca, szli ca艂ymi rodzinami na nabo偶e艅stwa, lecz nie wiedzieli, 偶e oto dzi艣 te omodlone 艣ciany Ich 艢wi膮ty艅, stan膮 si臋 Im oto, ju偶 niebawem Bram膮 do 偶ycia wiecznego.
Inni z kolei nie chcieli opuszcza膰 rodzinnych chat i zasi贸艂k贸w, w kt贸rych na 艣cianach wisia艂y po艣wi臋cone krzy偶e i 艣wi臋te obrazy. Nie chcieli opuszcza膰 chat, w kt贸rych prze偶yli niemal ca艂e 偶ycie i w kt贸rych marzyli, by do偶y膰 te偶 swych ostatnich dni, m贸wili: „Ja nic nikomu nie winny, to i mnie rusza膰 nie b臋d膮.”. Nie chcieli zostawia膰 chorych i niedo艂臋偶nych na pastw臋 losu i g艂odu, by nie nara偶a膰 Ich na pewn膮 艣mier膰 w rozszala艂ej nawa艂nicy II wojny 艣wiatowej. Wreszcie nie chcili zostawia膰 dorobku ca艂ego 偶ycia, owoc贸w pracy ca艂ych pokole艅, by i艣膰 w obj臋cia nieludzkiej machiny hitlerowskiej. Jak偶e cz臋sto siadali w ogrodzie, bad藕 w zbo偶u i rzewnie p艂akali w obliczu, tak nieludzkich okoliczno艣ci z kt贸rymi przysz艂o Im si臋 zmaga膰. To w艂a艣nie Oni s贸l ziemi czarnej, ziemi wo艂y艅skiej, 偶ywe zast臋py M臋czennik贸w Ko艣cio艂a Domowego, wybieleni we w艂asnej, niewinnej krwi, a dzi艣 przybrani w bia艂e szaty Zmartwychwsta艂ego Baranka, rado艣ni i or臋duj膮cy za nami u Pana.
W sprawie pami臋ci o ofiarach ludob贸jstwa banderowskiego na Kresach episkopat Polski wci膮偶 milczy, jak zakl臋ty, pisa艂 na swojej stronie, ju偶 21 kwietnia 2013 r. ks Tadeusz Isakowicz – Zaleski. I dodawa艂: „Na szcz臋艣cie rzymskokatolicki episkopat Ukrainy. kierowany przez arcybiskupa lwowskiego Mieczys艂awa Mokrzyckiego, podj膮艂 dwie odwa偶ne decyzje. Jedna dotyczy beatyfikacji, druga ustanowienia dnia pami臋ci.”.
Sprawa ma zwi膮zek z rozpocz臋ciem procesu beatyfikacyjnego ks. Ludwika Wrodarczyka (OMI). W ciekawym ze wszech miar artykule Katolickiej Agencji Informacyjnej (KAI) ze Lwowa czytamy: „W ramach obchod贸w 70. rocznicy Tragedii Wo艂y艅skiej Ukrai艅ska Konferencja Biskupia popar艂a podj臋cie stara艅 o rozpocz臋cie procesu beatyfikacyjnego ks. Ludwika Wrodarczyka (1907-43) – jednej z ofiar tamtych mord贸w. Decyzja w tej sprawie zapad艂a na 41. plenarnym posiedzeniu episkopatu w Berdyczowie w dniach 16-18 kwietnia. Ks. Wrodarczyk by艂 gorliwym duszpasterzem ze Zgromadzenia Oblat贸w Maryi Niepokalanej (OMI) i zosta艂 zamordowany w bestialski spos贸b w grudniu 1943 roku.
Od kilku lat Instytut Pami臋ci Narodowej – Oddzia艂 w Lublinie, Centrum Ucrainicum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” organizuj膮 na Ukrainie i w Polsce wystaw臋 „Niedoko艅czone msze wo艂y艅skie. Martyrologium duchowie艅stwa wo艂y艅skiego, ofiar zbrodni nacjonalist贸w ukrai艅skich w czasie II wojny 艣wiatowej”. W tym roku zostanie ona wystawiona 14 lipca w katedrze 艂aci艅skiej w 艁ucku. Znajdzie si臋 tam r贸wnie偶 odnalezione w archiwum zdj臋cie ks. oblata Ludwika Wrodarczyka.
Urodzi艂 si臋 on 25 sierpnia 1907 w Radzionkowie na G贸rnym 艢l膮sku w wielodzietnej rodzinie g贸rniczej. W sierpniu 1926 rozpocz膮艂 nowicjat w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblat贸w Naj艣wi臋tszej Maryi Panny Niepokalanej (OMI). Pierwsze 艣luby zakonne z艂o偶y艂 w Markowicach na Kujawach w 1927. Po studiach w oblackim seminarium duchownym w Obrze przyj膮艂 10 czerwca 1933 艣wi臋cenia kap艂a艅skie. Pierwsz膮 jego plac贸wk膮 by艂o sanktuarium maryjne w Kodniu nad Bugiem. Od pocz膮tku lipca 1939 pos艂ugiwa艂 na Wo艂yniu. Mimo trudnych lat wojny, kt贸ra wkr贸tce wybuch艂a, owocnie pracowa艂 nie tylko duszpastersko w nowo utworzonej parafii w Okopach. „Odnotowano, 偶e m艂ody zakonnik, znaj膮c w艂a艣ciwo艣ci lecznicze zi贸艂, potrafi艂 nie艣膰 ulg臋 w chorobach swoim parafianom i mieszka艅com wiosek ukrai艅skich" – powiedzia艂 KAI dr Leon Popek z lubelskiego oddzia艂u IPN. Doda艂, 偶e w czasie okupacji niemieckiej nie ba艂 si臋 pomaga膰 呕ydom. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie nada艂 kap艂anowi po艣miertnie medal „Sprawiedliwy w艣r贸d Narod贸w 艢wiata”.
Zdaniem dr. Popka i dr Marii D臋bowskiej z KUL – autor贸w biogramu o m臋偶nym oblacie – w nocy z 6 na 7 grudnia 1943, gdy w obawie przed napadem UPA ludno艣膰 polska w Okopach uciek艂a do lasu, ks. Wrodarczyk pozosta艂 w ko艣ciele. Tam znale藕li go oprawcy i doprowadzili do ukrai艅skiej wsi Karpi艂贸wka. Wed艂ug jednego z najbardziej wiarygodnych ustale艅 po okrutnych torturach ks. Ludwika: ‘nagiego wyrzucono przed dom na 艣nieg i z rozr膮banej piersi kat wyrwa艂 mu serce’. Od kilku lat przygotowywany jest proces beatyfikacyjny ks. Wrodarczyka.”.

LUDOB贸JSTWO A KOMPROMIS KO艢CIO艁贸W
Prze艂omem w powy偶szym spojrzeniu na spraw臋 ludob贸jstwa na Wo艂yniu i Kresach mia艂a by膰 Deklaracja Ko艣cio艂贸w z Polski i Ukrainy z dn. 28 czarwca 2013 r. ws. zbrodni wo艂y艅skiej. Prze艂omu jednak nie by艂o. Niezbyt dyplomatycznie i do艣膰 dosadnie wyrazi艂 si臋 w tej trudnej kwestii ks Tadeusz Isakowicz – Zaleski, znakomity znawca tej problematyki i cz艂owiek niezwykle uczciwy, bez dw贸ch zda艅 oddany s艂u偶bie Ko艣cio艂owi i Polsce. W wywiadzie „Do rzeczy” z 08 lipca 2013 r. ks. Tadeusz, tak zatem napisa艂 o Deklaracji Ko艣cio艂贸w z Polski i Ukrainy w sprawie zbrodni wo艂y艅skiej: „[...] nie jest on (dokument – red.) prze艂omem. Nie ma w nim ani s艂owa o tym, kto, gdzie i dlaczego mordowa艂. Nie ma te偶 ani s艂owa o stronach konfliktu czy o samym ludob贸jstwie. [...] w dokumencie sygnowanym przez biskup贸w katolickich nie ma ani s艂owa o 180 duchownych [...], kt贸rzy zostali zamordowani podczas tego ludob贸jstwa. Ich mordowano w barbarzy艅ski spos贸b, niekiedy przycinaj膮c pi艂ami na p贸艂. [....]”.
Tak偶e inne opracowania, d艂u偶sze i kr贸tsze wypowiedzi i komentarze w internecie, w艂a艣ciwie ka偶de z nich zawiera ziarenka w艂a艣nie w powy偶szym duchu. Zatem niejako reasymuj膮c: Deklaracja Ko艣cio艂贸w Polski i Ukrainy jest daleko id膮cym kompromisem obu stron w sprawie niezwykle wa偶nej, w sprawie ludob贸jstwa dokonanego na Wo艂yniu i na Kresach. Po temu jest oczywiste, 偶e wobec tak dw贸ch bardzo r贸偶ni膮cych si臋 stanowisk widzenia, kompromis musia艂 by膰 trudny i bolesny, ale to trzeba jasno nazwa膰 i powiedzie膰. To nie Ofiary ludob贸jstwa s膮 winne dzi艣 tym r贸偶nicom i wci膮偶 rodz膮cym si臋 z tego problemom, ale sprawcy i to nie pan P艂k Jan Niewi艅ski oraz inni Kresowianie s膮 winni napi臋膰, powstaj膮cych na tej lini stosunk贸w mi臋dzynarodowych, ale ci kt贸rzy id膮 w zaparte, odmawiaj膮c uznania swej odpowiedzialno艣ci za okrutne ludob贸jstwo. Naturalnie przy ca艂ym szacunku dla Ko艣cio艂贸w i wypracowanego porozumienia, Kresowianie nie spoczn膮 i b臋d膮 walczy膰 do ko艅ca. B臋d膮 walczy膰, aby prawda zosta艂a powiedziana do ko艅ca i aby to w艂a艣nie prawda powiedziana z mi艂o艣ci膮, zwyci臋偶y艂a w tym sporze, a nie daleko id膮cy kompromis, obliczony na poszukiwanie pokoju, w jakim艣 sensie „za wszelk膮 cen臋”.
Sprawa Deklaracji Ko艣cio艂贸w Polski i Ukrainy z czerwca 2013 r. b臋dzie jeszcze wielokrotnie powraca膰 jest bowiem zbyt wa偶nym dokumentem, by pozosta艂a zapomniana, b膮d藕 by mia艂a by膰 przemilczana przez historyk贸w, jak i znawc贸w tematu oraz mi艂o艣nik贸w Kres贸w.

Z powa偶aniem
S艂awomir Tomasz Roch


Source: S艂awomir Tomasz Roch
Martin Transports International
CalPolonia
AzPolonia