MaÅ‚y dramat IV etapu siódmej wyprawy dookoÅ‚a Å›wiata po lÄ…dzie Data wstawienia: 23 stycznia, 2008 KorzystajÄ…c z przerwy w podróży, podczas transportu wodnego „Kufra” przez Atlantyk z USA do Portugalii poÅ›wiÄ™ciÅ‚em czas na gromadzeniu pieniÄ™dzy do wykonania ostatniego etapu. WysÅ‚anie listów do sponsorów a zarazem reklamodawców strojÄ…cych „Kufra” w ich reklamy o dofinansowanie wyprawy zostaÅ‚o przemilczane. Jedynie p. J. GÅ‚adysz – dealer VW z Tarnowa odezwaÅ‚ siÄ™, że miaÅ‚ telefony od wÅ‚aÅ›cicieli reklam chwalÄ…ce siÄ™ o moim problemie. ZapewniÅ‚ mnie, żebym siÄ™ nie martwiÅ‚, że nadejdzie wkrótce pomoc. I na tym zapewnieniu siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o. Czas nagliÅ‚, musiaÅ‚em wylecieć do Europy. PoczuÅ‚em siÄ™ osamotniony. Z pomocÄ… przyszÅ‚o mi niezawodne „Centrum Wagabundy”. Jego czÅ‚onkowie i sympatycy wrÄ™czyli mi bilet lotniczy i trochÄ™ pieniÄ™dzy na wydatki po drodze. Kiedy byÅ‚em gotowy do drogi, robiÄ…c ostatnie zakupy, jakiÅ› nieznany sprawca potrÄ…ciÅ‚ mnie na parkingu centrum handlowego w Phoenix aż siÄ™ przewróciÅ‚em. Kierowca uciekÅ‚. Nie mogÅ‚em dopuÅ›cić myÅ›li o jakimÅ› tam powikÅ‚aniu zdrowotnym. PoleciaÅ‚em z obolaÅ‚ym bokiem. Podróż byÅ‚a koszmarem, nie mogÅ‚em usiedzieć w samolocie. Te kilkanaÅ›cie godzin wydawaÅ‚y siÄ™ nieskoÅ„czonoÅ›ciÄ…. Nie skarżyÅ‚em siÄ™ też w domu by nie smucić innych. WyleciaÅ‚em, upewniajÄ…c siÄ™ telefonicznie kilkakrotnie u agenta firmy „Pinto Basto Navegacao, S.A. co do wyznaczonego dnia odbioru przesyÅ‚ki 5 grudnia i dopÅ‚at portowych. Poinformowano mnie, że przesyÅ‚ka bÄ™dzie na czas i że kilkadziesiÄ…t dolarów bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ tylko na miejscu dopÅ‚acić do spraw papierkowych. ...PrzebolejÄ™ i to. KulejÄ…c dobrnÄ…Å‚em do portu z dwudniowym opóźnieniem. Jeden dzieÅ„ musiaÅ‚em leżeć w łóżku hotelowym, by dojść do lepszej sprawnoÅ›ci fizycznej. NadmieniÄ™, że przepisy morskiego transportu pozwalajÄ… na odebranie nadanego towaru do piÄ™ciu dni po wyÅ‚adunku beż żadnych dodatkowych opÅ‚at. ByÅ‚em wiÄ™c pewny, że przesyÅ‚ka stoi już na terenie portowym i czeka na mnie. ...Nie stracÄ™ dni na czekanie - pomyÅ›laÅ‚em sobie. PrzeliczyÅ‚em siÄ™ jednak. Statek przybyÅ‚ z kilkudniowym opóźnieniem do portu. Nie poinformowano mnie, że kontenerowa przesyÅ‚ka zmieni przewoźnika w Rotterdamie, że dwa dni bÄ™dzie trwaÅ‚o wyÅ‚adowanie go w porcie na miejscu dobicia, gdyż staÅ‚ na samym koÅ„cu, na dole Å‚adowni. ...I tak musiaÅ‚em czekać jeszcze dodatkowych dziewięć dni na odebranie „Kufra” z konteneru. Naliczone pÅ‚atnoÅ›ci na miejscu, dotyczÄ…ce odbioru, przerosÅ‚y podanÄ… cenÄ™ przez agenta morskiego. ZrobiÅ‚o siÄ™ gorÄ…co z przywiezionÄ… gotówkÄ…. WydaÅ‚em prawie wszystko. Dolary w przeliczeniu na Euro majÄ… poÅ‚owÄ™ wartoÅ›ci. OczyÅ›ciÅ‚em z ostatnich zasobów kartÄ™ kredytowÄ…. ...I tym razem przyszÅ‚o mi niespodziewanie z pomocÄ… „Centrum Wagabundy”. Odbiór miaÅ‚em już za sobÄ…. Zima zbliżaÅ‚a siÄ™ wielkimi krokami. Zimne noce, chÅ‚odne dni, kurczÄ…ca siÄ™ szybko gotówka i obolaÅ‚y bok nie dodawaÅ‚y mi optymizmu przed dalszÄ… drogÄ…. PozostaÅ‚a wiara w siebie i zaufanie do „Kufra”. PiÄ…tek, 14 grudzieÅ„ 2007. Ucieszony odebraÅ‚em tuż przed zmrokiem upragninÄ… przesyÅ‚kÄ™. WyglÄ…daÅ‚a jak nowa przed startem w Warszawie. WypchneliÅ›my „Kufer” z konteneru. Akumulator nie dawaÅ‚ znaku życia. Jeszcze tego dnia wymieniÅ‚em na nowy, dopompowaÅ‚em opony, dolaÅ‚em oleju silnikowego, uzupeÅ‚niÅ‚em pÅ‚yn do wycieraczek, sprawdziÅ‚em pÅ‚yn hamulcowy, pÅ‚yn w chÅ‚odnicy, wyrzuciÅ‚em stare resztki jedzenia, napeÅ‚niÅ‚em bak olejem napÄ™dowym, wrzuciÅ‚em przywiezionÄ… walizkÄ™ i zaparkowaÅ‚em już na noc w podziemnym garażu, daleko od wjazdu i budki wartownika. Z powodu finansów spaÅ‚em niedostrzeżony przez pilnujÄ…cych panów już w Å›rodku „Kufra”. Sobota, 15 grudzieÅ„, 2007. Wczesnym rankiem zrobiÅ‚em rundÄ™ w rejonie Lizbony odwiedzajÄ…c „Cabo da Roca” – najbardziej wysuniÄ™ty brzeg na zachodzie Europy. ZjadÅ‚em przywieziony z domu prowiant i puÅ›ciÅ‚em siÄ™ na wschód Półwyspu Liberyjskiego. Znam tÄ™ trasÄ™ z poprzednich podróży, z mapy korzystaÅ‚em rzadko. „Kufer” jechaÅ‚, jak za dawnych czasów po najdÅ‚uższej drodze Å›wiata z syberyjskÄ… nawierzchniÄ…, nie dajÄ…c znaku poniewierki. WyjeżdżajÄ…c z Lizbony po dÅ‚ugim moÅ›cie Vasco da Gama nad zalewem rzeki z miasta, już na miÄ™dzynarodowej autostradzie „Espanha A6” - maÅ‚a potyczka z zabÅ‚Ä…kanym psem. Nie byÅ‚o mowy o wyhamowaniu do koÅ„ca. ...PojechaÅ‚em dalej. GranicÄ™ z HiszpaniÄ… przekroczyÅ‚em nie wiem kiedy. Podczas robienia pamiÄ…tkowych zdjęć w Madrycie, na Libertad Ave. przy parku, niedaleko Placu Hiszpania podeszÅ‚y dwie mÅ‚ode niewiasty i oglÄ…daÅ‚y dÅ‚ugo „Kufra” ze wszystkich stron. MyÅ›laÅ‚em, że chcÄ… sobie zrobić zdjÄ™cie z fotogenicznym samochodem. Nie o to im chodziÅ‚o. Polki, jak siÄ™ okazaÅ‚o, szukaÅ‚y transportu do Zaragozy. ZaoferowaÅ‚y mi za przysÅ‚ugÄ™ uzupeÅ‚nić paliwo. Dobra fucha, pomyÅ›laÅ‚em sobie. PodwiozÅ‚em je te kilkaset kilometrów. Podczas rozmowy wywnioskowaÅ‚em, że zawiodÅ‚y siÄ™ na agencji co do obiecanego rodzaju pracy w hiszpaÅ„skiej metropolii. ...One poszÅ‚y w swojÄ… stronÄ™ a ja z napeÅ‚nionym bakiem na nastÄ™pne setki kilometrów pojechaÅ‚em w stronÄ™ mety. Å»eby podciÄ…gnęły siÄ™ w podróżach i pochwaliÅ‚y siÄ™ z kim jechaÅ‚y, wrÄ™czyÅ‚em po jednym „Poradniku trampingu turysty zmotoryzowanego”. ZdżemnÄ…Å‚em siÄ™ gdzieÅ› na postoju przy stacji benzynowej niedaleko Nicei. Pireneje, Å›nieg i mrozek miaÅ‚em już za sobÄ…. Zimno obudziÅ‚o mnie po kilku godzinach. Nie pomogÅ‚o wÅ‚Ä…czone ogrzewanie. Brak gotówki nie pozwalaÅ‚ na lepszy komfort noclegowy i popÄ™dzaÅ‚ mnie do przodu. ZajechaÅ‚em pod dworzec autobusowy. Wypróbowanym w przeszÅ‚oÅ›ci zwyczajem podszedÅ‚em w okolice kasy miÄ™dzymiastowej. UdaÅ‚o siÄ™! I tak zabraÅ‚em przypadkowego pasażera za napeÅ‚nienie baku jadÄ…cego w mojÄ… stronÄ™. OdpuÅ›ciÅ‚em sobie po drodze już wstÄ™p do Royal Casyna w Monaco, w którym kiedyÅ› wygraÅ‚em sporÄ… sumkÄ™. JechaÅ‚em górskÄ… autostradÄ… patrzÄ…c tylko ze wspomnieniami w dół na oÅ›wietlone miasto. OkazaÅ‚o siÄ™, że pasażer - WÅ‚och z pochodzenia, jechaÅ‚ prawie do samej Wenecji. MiaÅ‚em okazjÄ™ podszlifować sobie jÄ™zyk wÅ‚oski. PowiedziaÅ‚ mi dobrÄ… nowinÄ™, że strajki wÅ‚oskich kierowców TIR-ów na autostradach skoÅ„czyÅ‚y siÄ™. Droga wolna. Mój hiszpaÅ„ski okazaÅ‚ siÄ™, że jest jÄ™zykiem uniwersalnym do nawiÄ…zania znajomoÅ›ci. ...Benzyny starczyÅ‚o prawie do Polski. ...Tym razem nie przepuÅ›ciÅ‚em okazji w Wenecji. ZjechaÅ‚em z trasy i zwiedziÅ‚em okolice katedry Å›w. Marka. Poprzednio nie udaÅ‚o mi siÄ™, przejeżdżaÅ‚em nocÄ… lub padaÅ‚ deszcz. Ledwo żywy, z bólem w biodrze wróciÅ‚em tramwajem wodnym w pobliże dworca autobusowego, gdzie czekaÅ‚ na parkingu mój wierny stalowy przyjaciel podróży. Jeszcze tego dnia pojechaÅ‚em na północ, by byÅ‚o bliżej do polskiej granicy. Po drodze przejażdżka po ulicach Wiednia pod katedrÄ™ Å›w. Stefana. WjechaÅ‚em niemalże pod same drzwi, tam gdzie widnieje zakaz poruszania siÄ™ wszelkim pojazdom koÅ‚owym. Mróz, noc a dookoÅ‚a katedry rzadnej duszy pomogÅ‚y mi w tym. Znam te miejsce i Å‚atwo poruszaÅ‚em siÄ™ po Wiedniu. ...PodciÄ…gnÄ…Å‚em tej nocy podczas padajÄ…cego Å›niegu aż pod Brno w Czechach. ObawiaÅ‚em siÄ™ zasp Å›nieżnych. Austriacko-czeskÄ… granicÄ™ minÄ…Å‚em przy uÅ›miechach straży granicznej. ...ObudziÅ‚em siÄ™ z zimna. ByÅ‚o -5 stopni C. ...CzuÅ‚em już jak zbliża siÄ™ koniec podróży. Znajome drogi. Rano, przed ósmÄ… zobaczyÅ‚em ostatniÄ… budkÄ™ granicznÄ… na swojej trasie. ZbliżyÅ‚em siÄ™ powoli do niej zatrzymujÄ…c siÄ™ przed oficerem granicznym. ...PorozmawialiÅ›my sobie o kolorowym pojeździe, nie obchodziÅ‚ go tym razem mój paszport. ZaprosiÅ‚ do Å›rodka by porozmawiać o podróży. PoznaÅ‚em przy tej okazji polskiego oficera granicznego, swojego imiennika – Andrzeja Sochackiego, który nie miaÅ‚ ze mnÄ… powiÄ…zania rodowego ale byÅ‚ zapalonym turystÄ…. OznajmiÅ‚ mi, że jeszcze kilka godzin istnieje granica czeska. Europa powieksza swojÄ… bezkontrolnÄ… strefÄ™ granicznÄ… – Schengen. Już wszyscy sÄ… zadowoleni, że zniknÄ… punkty kontrolne na granicach unijnych sÄ…siadów. ...Wpisano mi siÄ™ na pamiÄ…tkÄ™ do albumu podróży z wstawieniem daty przejazdu granicy: poniedziaÅ‚ek, 8:00 godz., 17 grudnia 2007. W czeskim Cieszynie czuÅ‚em siÄ™ jak w polskim mieÅ›cie. Nie musiaÅ‚em wysilać siÄ™ z jÄ™zykiem. W hotelu „Piast” znalazÅ‚em schronienie na odpoczynek przed wyznaczonym spotkaniem koÅ„czÄ…cego siÄ™ podróżo-rajdu na rynku w Tarnowie w dniu 18 grudnia 07. NawiÄ…zaÅ‚em kontakt z polskim radiem i gazetÄ…. Kilka sprzedanych książek-albumów przy okazji, które wiozÅ‚em ze sobÄ… od poczÄ…tku, podreperowaÅ‚o mojÄ… kasÄ™. W oficjalnym miejscu startu przed katedrÄ… w Tarnowie przywitaÅ‚a mnie grupka ludzi z massmediami wÅ‚Ä…cznie. Nie byÅ‚o żadnej „pompy” obiecanej przed startem przez tarnowskiego dealera VW, który jak siÄ™ okazaÅ‚o wÄ…tpiÅ‚ w sukces mojej wyprawy i zarażaÅ‚ tym innych, a którego najwiÄ™ksza reklama na samochodzie objechaÅ‚a Å›wiat. Jeszcze tego samego dnia o 18:00 spotkaÅ‚em siÄ™ z przyjaciółmi na rynku krakowskim, by na drugi dzieÅ„ przywitać siÄ™ z Warszawiakami na Placu Zamkowym i zakoÅ„czyć tÄ™ dÅ‚ugÄ… a zarazem krótkÄ… - 23 dniowÄ… eskapadÄ™ po lÄ…dzie w miejscu startu – miejscu mojego urodzenia na Targówku. PomogÅ‚o mi w tym przedsiÄ™wziÄ™ciu ogromne doÅ›wiadczenie, pewność siebie i wytrwaÅ‚ość w każdych, nawet najbardziej niesprzyjajÄ…cych okolicznoÅ›ciach. Gdy podróżuje siÄ™ w towarzystwie, to tyle razy jest Å‚atwiej, o ile osób bierze udziaÅ‚ w wyprawie. Tym razem na styk, zakoÅ„czyÅ‚em swojÄ… nastÄ™pnÄ… podróż jadÄ…c szybko i prosto do celu, bez wygody i korzystania z miejsc hotelowych. Bez dodatkowych atrakcji, z powodu koÅ„czÄ…cych siÄ™ Å›rodków finansowych. Zespół: „Kufer – JÄ™drek” wywiÄ…zaÅ‚ siÄ™ z naÅ‚ożonego sobie celu, jak zwykle. ...A byÅ‚o różnie. Dla przypomnienia: Z Polski do WÅ‚adywostoku – 16 dni Tranzytem przez KoreÄ™ – 1 dzieÅ„ USA, od Pacyfiku do Atlantyku – 3 dni Europa, od Lizbony do Polski – 3 dni Razem = 23 dni i 22 500 km po lÄ…dzie. ReasumujÄ…c odbytÄ… przygodÄ™, jeszcze raz sprawdziÅ‚em siÄ™ w ekstremalnych warunkach, przeżyÅ‚em coÅ› nowego i innego, przeÅ‚amaÅ‚em wÅ‚asne sÅ‚aboÅ›ci – celebrujÄ…c w ten sposób 30-lecie zrealizowanej wyprawy garbusem „Pryszczem” dookoÅ‚a Å›wiata w ciÄ…gu dwóch lat przez 35 krajów. CeniÄ…c wyprawy trampingowe, zaliczyÅ‚em tÄ™ podróż do wspaniaÅ‚ej przygody, która dostarczyÅ‚a mi nowych niespodzianek i emocji. Jestem w peÅ‚ni wieku, pan dużo po pięćdziesiÄ…tce, pokazaÅ‚em mÅ‚odszym, że można takÄ… dÅ‚ugÄ… podróż odbyć w krótkim czasie i bez żadnych przeróbek w samochodzie. ...Å»eby starsi nie przejmowali siÄ™ wiekiem i realizowali swoje marzenia podróżnicze, stale dowartoÅ›ciowujÄ…c siebie w otaczjÄ…cym ich spoÅ‚eczeÅ„stwie. WpÅ‚ywa to dodatnio na samopoczucie. Podróże jest to rodzaj terapii, przedÅ‚użajÄ…cej zdrowie i ciekawe życie, nie mówiÄ…c, że podróże to Wyższy Uniwersytet Å»ycia, którego nigdy nie jesteÅ›my w stanie ukoÅ„czyć. PrzejechaÅ‚em Å›wiat z mottem: „Bez podróży życie siÄ™ dÅ‚uży”. SprawdziÅ‚em to na sobie. TÄ… wyprawÄ…-rajdem celebrowaÅ‚em również 15 rocznicÄ™ dziaÅ‚alnoÅ›ci „Centrum Wagabundy” w Phoenix, Arizona (1992) – polskiego klubu zrzeszajÄ…cego ludzi z caÅ‚ego Å›wiata, klubu w polskich rÄ™kach, klubu zdrowego ducha i wolnego Å›wiata. Przystani dla każdego podróżnika, która zapewnia bezpieczny dach nad gÅ‚owÄ… z wiktem i opierunkiem gratis. ZadedykowaÅ‚em tÄ™ wyprawÄ™ swojej rodzince – żonie Ewie i dzieciom Joasi i Cezarkowi, która podtrzymywaÅ‚a mnie na duchu kiedy miaÅ‚em przykre chwile. Podróż tÄ™ dedykowaÅ‚em również wielkiemu patriocie i dziaÅ‚aczowi polonijnemu Å›p., więźniowi obozu koncentracyjnego – Dr Antoniemu GÅ‚adyszowi z Philadelphii. To, że jeżdżę w Å›wiat jako Polak, z polskÄ… fantazjÄ… i z emblematami polskimi, widocznymi na samochodzie, napawa mnie radoÅ›ciÄ…. MyÅ›lÄ™ też, że i tÄ… wyprawÄ…, jak poprzednimi, doÅ‚ożyÅ‚em maÅ‚Ä… cegieÅ‚kÄ™ popularnoÅ›ci i prestiżu swojemu krajowi. W moim sukcesie wzieli udziaÅ‚ ludzie wspierajÄ…cy mnie finansowo jak i ci, którzy trzymali kciuki na szczęście za pomyÅ›lność wyprawy. - JÄ™drek Sochacki |