NewYorkPolonia >> Artykuł
Chicago ma ulicę Lecha Kaczyńskiego

Celebracja
Data wstawienia: 2 grudnia, 2010

Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski, posłanka PiS Beata Kempa, a także brat cioteczny braci Kaczyńskich, Jan Maria Tomaszewski wzięli udział w uroczystościach otwarcia honorowej ulicy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Chicago. Ulica Central Avenue na długości czterech przecznic, od 11 listopada 2010 roku, upamiętnia tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego - relacjonuje Gregory Akko, dołączając wywiady z prominentnymi gośćmi.

Uroczyste obchody odsłonięcia ulicy „Honorary Lech Kaczyński Way”, odbyły się przed siedzibą firmy ubezpieczeniowej NCIB oraz organizacji New Europe Coalition PAC w Chicago. Słoneczny dzień i piękna pogoda przyciągnęły tłumy (ok. 700 osób). Nie zabrakło lokalnych polityków. Wśród obecnych pojawiła się amerykańska kongesmenka Jan Schakowsky. Był także John G. Mulroe senator stanowy oraz Zygmunt Matynia konsul generalny w Chicago, Franciszek Spula prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Tadeusz Czajkowski prezes Związku Klubów Polskich, Mira Modelska-Creech profesor Uniwersytetu Georgetown z Waszyngtonu oraz radni miasta Chicago: Ariel E. Reboyras i Thomas Allen. To oni byli inicjatorami procesu legislacyjnego, po którym Chicago ma honorową ulice tragicznie zmarłego Prezydenta RP.

W uroczystościach otwarcia ulicy wzięli udział także pomysłodawcy: Daniel Pogorzelski wiceprezes Towarzystwa Północno-Zachodniego Miasta Chicago, John Arena kandydat na radnego miasta Chicago. Spotkanie prowadziła aktorka Barbara Kożuchowska. Nad całością czuwał mózg organizacyjny Sławomir Budzik – dziennikarz i autor radiowego programu informacyjno-publicystycznego „Po Pierwszej“, na fali WPNA 1490 am w Chicago.

W piątek 12 listopada w salach bankietowych Jolly Inn, odbył się uroczysty bankiet wydany ku pamięci tragicznie zmarłego Prezydenta Polski. Nie obyło się bez polonijnej wojny wokół ulicy Kaczyńskiego. Radiowa dziennikarka Łucja Śliwa przekonywała swoich słuchaczy, że wybór miejsca jest tragiczny i umniejsza godności Prezydenta Polski. Tymczasem organizatorzy tłumaczyli, że przy obecnych siłach politycznych było to jedno z najlepszych rozwiązań, które udało się przeforsować w chicagowskim ratuszu.

Spór podzielił chicagowską Polonię. Niska frekwencja na bankiecie z udziałem gości z Polski tylko potwierdziła, że kłótnia była poważna.

W czasie uroczystego bankietu przeprowadziłem rozmowy z politykami i organizatorami otwarcia ulicy Kaczyńskiego w Chicago.

xxx

Rozmowa z wicemarszałkiem Senatu RP Zbigniewem Romaszewskim

G.A.: Po wielu latach niewoli w końcu możemy żyć w wolnym kraju i co dalej? Czy wolność w dzisiejszej Polsce interpretujemy tak, że możemy robić to, co nam się podoba i na co mamy ochotę? Jak spacyfikować tą ciągłą wzajemną wrogość i zawiść między nami? Jesteśmy jednym i już wolnym narodem, a tak ciężko się dogadać.

Z.R.: Wolność oznacza jedno. Wolność oznacza odpowiedzialność. Odpowiedzialność za państwo, za naród, za bliskich, za rodzinę. Bez odpowiedzialności wolność nazywa się po prostu anarchią.

G.A.: Uroczyste obchody odsłonięcia pamiątkowej tabliczki z imieniem Lecha Kaczyńskiego na ulicy w Chicago, zapewne poprawiły samopoczucie i zaspokoiły pragnienia wielu ludzi. Jest coś, co szczególnie Pana zaskoczyło?

Z.R.: Nie. Proszę pana, nic mnie nie zaskoczyło. Muszę powiedzieć, że byłem zbudowany tym że pięćset, siedemset, tysiąc osób przyszło otwierać ulicę Lecha Kaczyńskiego. To było dla mnie bardzo budujące. Ale muszę powiedzieć, że ja na Polonię chicagowską po prostu liczyłem. Zdziwiło mnie trochę, że byli tacy którzy uważali że można było to zrobić lepiej, a jeżeli tak uważali to nasuwa się jedno pytanie. Dlaczego tego nie zrobili.

G.A.: Co by chciał pan przekazać polskim emigrantom z całego świata?

Z.R.: Muszę powiedzieć, że jestem rzecznikiem Senatu RP. Na co dzień zajmujemy się sprawami Polonii. Chciałbym dać Polonii na świecie wzór tej Polonii chicagowskiej. Wy potrafiliście uczcić przywódcę, którego wcześniej uwielbialiście. To pewien przykład jak można przekazywać pałeczkę kolejnym pokoleniom. To przykład budowania i utrwalania polskiej tożsamości.

xxx

Rozmowa z Janem Maria Tomaszewskim – ciotecznym bratem Lecha Kaczyńskiego

G.A.: Chicago i Warszawa to dwa bliźniacze miasta. To wydarzenie przeszło już do historii. W Chicago mamy aleję imienia Lecha Kaczyńskiego. Jako bliska rodzina prezydenta Kaczyńskiego jest Pan z tego dumny?

J.M.T.: Mało powiedziane, że dumny. Jestem bardzo szczęśliwy. Choć z jednej strony cieszę się, a z drugiej jest mi przykro, że taka uroczystość odbyła się tak daleko od Polski. Okazuje się, że za granicą bardziej doceniają mojego ciotecznego brata niż w ojczyźnie. W Polsce niektóre media robią wszystko, aby zatrzeć pamięć o moim bracie. Tak to wygląda. Dobrze jednak, że choć Chicago doceniło Leszka.

G.A.: Jak ocenia Pan pobyt w Chicago i co Pana tutaj zaskoczyło?

J.M.T.: Co mnie zaskoczyło? Urocze przyjęcie na lotnisku i fantastyczna atmosfera, której nie spodziewałem się. Pierwszy raz zetknąłem się z taką gościnnością. To nie jest moja pierwsza wizyta w Stanach Zjednoczonych. Jechałem tutaj z mieszanymi uczuciami. Spodziewałem się sztywnej oficjalnej atmosfery, a było rodzinnie i sympatycznie. Taka przyjazna atmosfera była największym zaskoczeniem.

G.A.: Zna Pan doskonale życie emigranta. Na emigracji był Pan blisko 30 lat. Co chciałby Pan powiedzieć rodakom rozsianym po całym świecie?

J.M.T.: Krótko mówiąc natychmiast wracać do Polski. Zawsze to mówię wszystkim: ”Nie szwendajcie się po obcych landach, wracajcie do Polski. Tutaj jest jeszcze dużo do zrobienia”.

G.A.: Dziękuję za rozmowę i zapraszam serdecznie do ponownych odwiedzin.

J.M.T.: Rozmawiałem przez telefon z Jarkiem (Kaczyńskim – przyp. G.A.) i mogę zapewnić, że w przyszłym roku w marcu lub maju przylecimy do Chicago.

xxx

Rozmowa z pomysłodawcą całego projektu Danielem Pogorzelskim wiceprezesem Towarzystwa Historycznego Północno-Zachodniego Miasta Chicago

G.A.: Ty byłeś inicjatorem alei imienia Lecha Kaczyńskiego. Co dzisiaj czujesz i czy było warto? Przechodzisz do współczesnej historii miasta.

D.P.: To był chyba najtrudniejszy projekt w moim młodym życiu. Wytrwałość uwieńczona została sukcesem. Jestem dumy z tego że walczyliśmy do końca i po trudach dobrnęliśmy do celu, a po drodze spotkaliśmy tak wielu życzliwych ludzi wśród Amerykanów. Jako historyk staram się dbać o dobre imię i pamięć wydarzeń z Polski, bowiem Chicago to wielokulturowa mozaika, a wszystkie etniczne grupy zabiegają o te swoje zaistnienie w historii tego miasta. Zawsze staram się robić coś dobrego dla naszej diaspory i to jest moim celem w życiu.

xxx

Rozmowa z jedną z organizatorek pobytu gości z Polski w Chicago Alicją Jonik

G.A.: W sporze o nazwę ulicy Kaczyńskiego w Chicago pojawiły się także argumenty, że goście z Polski przylecieli za pieniądze polskiego podatnika. Czy to prawda?

A.J.: Pobyt wszystkich gości z Polski opłacony był przez kilka osób z Chicago. Strona polska nie musiała się martwić o sprawy finansowe. Jako organizatorzy zapewniliśmy naszym gościom odpowiedni komfort, bo przecież przyjechali do nas, aby uświetnić otwarcie ulicy Lecha Kaczyńskiego. Byliśmy zaszczyceni, że mogliśmy ich gościć.

G.A.: Jak się Pani podobała uroczystość otwarcia honorowej ulicy Lecha Kaczyńskiego w Chicago? Było tyle niepotrzebnych emocji. Czy mimo tego nie żałuje Pani swojego zaangażowania finansowego?

A.J.: Nie żałuję, bo przede wszystkim wierzę w dobre pomysły ludzi. Wierzę także, że dobro i prawda zawsze zwyciężają. Wierzę w końcu, że warto po prostu realizować szlachetne projekty. Ta inicjatywa pokazała, że młodzi ludzie powinni wziąć polonijne sprawy w swoje ręce. Kiedy moje pokolenie emigrowało nasza ojczyzna była krajem zacofanym, smutnym i bez perspektyw. Przez ostatnie lata Polska zmieniła się nie do poznania. Ci młodzi ludzie rozumieją te zmiany i wiedzą jak najlepiej dziś pomóc naszej ojczyźnie. Wzmacnianie wizerunku Polski i Polaka za granicą jest najlepszą pomocą i dlatego tak bardzo zaangażowałam się w otwarcie ulicy Lecha Kaczyńskiego w Chicago. Honorowa Aleja z imieniem Polaka jest dobrą promocją w Stanach Zjednoczonych. O tym dziś już piszą lokalne media. O tym mówią mieszkańcy Chicago. I o to właśnie chodzi.

G.A.: Jestem jednak trochę w rozterce. W katastrofie zginęło przecież 96 osób, a wy gloryfikujecie tylko jedną ofiarę czyli Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

A.J.: Nie widzę tutaj żadnego problemu. Przecież w naszym mieście jest tyle innych ulic bez nazwy honorowej. Kolejna może być ulicą Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. W przypadku Lecha Kaczyńskiego nie chodziło tylko o to, że zginął tragicznie. Chodziło także o pokazanie Amerykanom jego myśli politycznej i tego jakim był człowiekiem, jaką wizje Polski miał w swoim sercu, jakim po prostu był Polakiem.

G.A.: Przyczyniła się Pani do pisania współczesnej historii Chicago. Czy przez tą inicjatywę czuje się Pani spełniona?

A.J.: W pewnym sensie oczywiście, że tak. Czuje się zadowolona, bo mogłam pomóc. Nie było łatwo, ale jakoś sobie poradziłam. Warto było. Kiedy czegoś się gorąco pragnie, czuje się, że cały świat sprzyja tym pragnieniom. I tak było w tym przypadku. Mimo różnych przeciwności udało się doprowadzić tę inicjatywę do szczęśliwego finału. Dziękuję wszystkim, którzy nas życzliwie wspierali, bo to nasz wspólny sukces. To mój sukces. To Pana sukces. To po prostu sukces Polonii.

Gregory Akko, Chicago, USA, 29 listopada 2010 r.


Źródło: PAP
Martin Transports International
CalPolonia
AzPolonia